Misja spełniona, słów kilka od siebie…
W czwartek (17.10.2024) odbyła się doniosła uroczystość obchodów XXX – lecia Okręgowego Związku Hodowców Bydła w Koszalinie. Przy tej okazji, a może najważniejszym punktem, było nadanie i poświęcenie sztandaru związkowego.
Niebiosa nam sprzyjały, bo jak na październik pogoda była wręcz wiosenna. Ustronie Morskie przywitało nas słońcem i ciepłem, a Bałtyk zdawał się zachęcać do kąpieli. Bicie zegara w południe przypomniało, że czas rozpocząć uroczystą mszę św.. w intencji hodowców bydła mlecznego i nadania sztandaru. Dziewięć pocztów sztandarowych hodowców z całej Polski cierpliwie czekało w kruchcie kościoła na hasło „Sztandary wprowadzić!”. Sygnał dzwonka spod zakrystii, donośny dźwięk organów znaczyły tylko jedno, rozpoczęła się najważniejsza w historii działalności Związku uroczystość nadania i poświęcenia sztandaru. W pocztach sztandarowych obok siebie szli w strojach regionalnych Górale i Krakowiacy, pracownicy naukowi i hodowcy z Kaszub, z Warmii i Mazur, z Kujaw i Wielkopolski. Bez podziałów, zjednoczeni pod swoimi sztandarami. To był wspaniały widok i aż serce rosło, że można być razem, bez sporów mimo różnicy zdań i poglądów. Przy okazji takich uroczystości nie uniknie się refleksji i cofnięcia się w czasie. Dlaczego tu i teraz stoję i przeżywam tak wspaniałą i nie ukrywam osobistą chwilę…
Urodziłem się i wychowałem w Wielkopolsce. Już jako dorastający, młody człowiek z nauk szkolnych dowiedziałem się, że to przede wszystkim właśnie tutaj wybrzmiewały hasła pozytywistyczne, praca u podstaw, praca organiczna. To właśnie w Wielkopolsce dialog i rozsądna organizacja przyczyniły się do jedynego zwycięskiego zrywu powstańczego w Polsce. To Wielkopolska była motorem napędowym dla krajowego rolnictwa. Wychowałem się wśród takich wartości, jak szacunek do starszej osoby, i poszanowania jedzenia, a szkoła i rodzice byli autorytetami. Gdzie napoje jak mleko czy oranżada nalewało się w szklane butelki, gdzie wędliny zawijało się w papier bądź pergamin. Naokoło byli życzliwi i pomocni sobie ludzie, sąsiedzi mieli imiona i nazwiska. Człowiek znał kłopoty drugiego człowieka, a idąc przez wieś dzieciaki mówiły „dzień dobry” przez szacunek do dorosłej osoby. Te czasy, jak się często słyszy ze srebrnego ekranu nazywane są „szarą rzeczywistością”. A co mamy dzisiaj… Wszechobecny plastik, sąsiadów, o których się mówi „ci spod dziesiątki” bo nie znamy ich nazwisk, które zabrało RODO. Schowaliśmy się w czterech ścianach, a o śmierci sąsiada dowiadujemy się często z nekrologu wiszącego na klatce schodowej, albo z internetu. Przecież jego problem, to nie nasz problem. Dzisiaj szkoła to zło konieczne. Młodzi ludzie jak słyszałem ze sondażu nie chcą się ani uczyć, ani pracować, bo to ich unieszczęśliwia. To ci dopiero „kolorowa rzeczywistość”…
Jako młody chłopak, uczeń szedłem na różnych okolicznościowych uroczystościach z flagą narodową. Sztandar zawsze był ze mną. Szedłem z nim lub obok niego. W szkole podstawowej, średniej i w wojsku. Zawsze byłem z tego powodu dumny. Coś w tym jest, że nierozłącznie wiąże się go z patriotyzmem i bohaterstwem. Dlatego, kiedy los zaprosił mnie na Zachodnie Pomorze i kiedy w 2017 roku objąłem funkcję Dyrektora Biura Okręgowego Związku Hodowców Bydła moim głównym celem było nadanie sztandaru naszej organizacji. No i stało się! Dzięki determinacji i ludziom, którzy mnie wspierali moje marzenie przybrało realne kształty. Chciałbym w tym miejscu podziękować mojej żonie Ani, która dzielnie stała obok mnie i wspierała mnie nie tylko organizacyjnie, ale również mentalnie. Może jestem zbyt dużym idealistą, ale wierzę, że te moje (i chyba nie tylko moje) wartości, w których się wychowałem, wrócą i być może w jakimś kawałku pomoże w tym „magia” sztandaru. Bo on w większości z nas wydobywała „geny” patriotyzmu i bohaterstwa, które u niektórych schowane są w sercu, a u niektórych głęboko w łańcuchu DNA. Tylko kwestia czasu i okoliczności aby je uruchomić. Mam nadzieję, że pod naszym sztandarem ludzie będą się jednoczyć i pomagać sobie. Że hasło naszego związku „Z hodowcami, dla hodowców” będzie wpisane w historię sztandaru. Trzeba być człowiekiem i wierzyć w człowieka. A taki symbol jakim jest kawałek materiału z polskim orłem i logo organizacji pomoże nam powrócić do ważnych wartości życiowych. I jeszcze brzmi w uszach końcowa pieśń nabożeństwa „Boże coś Polskę…” i motyw muzyczny z filmu „Misja”. W końcu moja misja z jednej strony się zakończyła, a z drugiej - rozpoczęła. No i rozkleiłem się….
Rafał Sieradzki, OZHB w Koszalinie